Hej dziewczyny!
Czas ucieka niesamowicie szybko. Zbliżamy się powoli do końca kwietnia, a co za tym idzie...lato za pasem. O zgrozo!
W marcu oczywiście nie obyło się bez komplikacji i wymówek czego się bardzo wstydzę;(
Udało mi się zaliczyć tylko połowę treningowego miesiąca:( Plany pokrzyżował przedłużający się remont w mieszkaniu no i ciągle COŚ ważniejszego do zrobienia:(
Tak więc dwa ostatnie tygodnie marca na treningowym minusie:(
Od początku kwietnia przeszłam na turbo spalanie i kilka treningów mam już za sobą. Początki były trudne. A gdy zaczęłam się rozkręcać, to zaczął się okres przedświąteczny i nawał w pracy:( Wracałam do domu o 21 i OCZYWIŚCIE ćwiczyć mi się nie chciało:( I teraz muszę zaczynac wszystko od nowa.
Co raz bliżej lato a mnie motywacja zaczęła opuszczać. Dziś mam wrócić do treningów, po świątecznym obżarstwie. Na wagę nie wchodzą, patrząc w lustro widzę, że przybyło ze dwa kg.
Łatwo przyszło, trudniej będzie zrzucić:( Byle do przodu!